depressed woman seeking

6 maj 2024

Droga do siebie: trauma relacyjna i jej wpływ na dorosłe self

Od wielu miesięcy moim głównym zainteresowaniem zawodowym jest coraz głębsze rozumienie i praca z traumą relacyjno – rozwojową. Splata się to z nowym podejściem także w nomenklaturze medycznej, która do kryteriów diagnostycznych niedawno dodała cPTSD (complex PTSD, czyli traumę złożoną), co pozwala na odmienne spojrzenie na traumę niż jedynie doświadczenie…

Od wielu miesięcy moim głównym zainteresowaniem zawodowym jest coraz głębsze rozumienie i praca z traumą relacyjno – rozwojową. Splata się to z nowym podejściem także w nomenklaturze medycznej, która do kryteriów diagnostycznych niedawno dodała cPTSD (complex PTSD, czyli traumę złożoną), co pozwala na odmienne spojrzenie na traumę niż jedynie doświadczenie weteranów wojennych i ofiar kataklizmów.

Powołując się na słowa Donalda Winnicota – dom jest punktem wyjścia. Pomimo tego, że rodzice mają zazwyczaj dobre intencje, z powodu własnych problemów psychologicznych i nieleczonych traum, często są niezdolni do zapewnienia poczucia bezpieczeństwa i zdrowej opieki swoim dzieciom. Aktualna wiedza z zakresu neuronauk pozwala zrozumieć jak wczesnodziecięce doświadczenia związane z zaniedbaniem, nadużyciami czy zagrożeniami płynącym ze strony figur przywiązania, wpływają na rozwijający się mózg oraz autonomiczny układ nerwowy, w tym na układ współczulny i przywspółczulny.

W sytuacji zagrożenia współczulny układ nerwowy uwalnia adrenalinę pobudzającą serce do szybszego pompowania krwi, przyspiesza oddychanie, dostarcza mięśniom tlenu oraz energii, potrzebnej do napędzania mechanizmów obronnych. Wszystkie zmysły zostają postawione w stan najwyższej czujności. Pierwszym odruchem niemowlęcia po przyjściu na świat jest krzyk, wydawany, by zagwarantować sobie bliskość figur przywiązania i otrzymać od nich bezpieczeństwo i ochronę. Mechanizm obronny polegający na zastyganiu w bezruchu (tzn. freeze), charakteryzuje się skrajnie wysokim poziomem pobudzenia przy jednoczesnym zaprzestaniu jakichkolwiek ruchów, poza oddychaniem i ruchem gałek ocznych. Dodatkowe pierwotne mechanizmy obronne mobilizujące ciało do walki lub ucieczki, stają się możliwe wraz z rozwojem zdolności motorycznych dziecka, jednak gdy dziecko nie może liczyć na niczyją pomoc, gdy walka/ucieczka nie jest możliwa lub mogłaby jedynie pogorszyć sytuację, aktywuje się prymitywna, gadzia część mózgu (grzbietowa część nerwu błędnego, należąca do układu przywspółczulnego) i mechanizm obronny polegający na odrętwieniu. Poniżej przedstawiam wspaniale ilustrującą to grafikę:

źródło: https://integracja-cun.pl/

Kiedy figura przywiązania jest dla dziecka jednocześnie zagrożeniem, dwa schematy o sprzecznych celach zostają równocześnie aktywowane: układ przywiązania, którego celem jest dążenie do bliskości oraz układy obronne, które mają zapewnić ochronę poprzez walkę/ucieczkę/zastyganie w bezruchu/wyłączanie się. Dzieci, które cierpią w wyniku traumy przywiązaniowej, cechują się zdezorganizowanym stylem przywiązania i są na ogół niezdolne do skutecznej samoregulacji lub regulację poprzez kontakt z drugim człowiekiem. Podłożem tej niezdolności jest skrajnie niskie pobudzenie (u dzieci zaniedbywanych = pragnienie nierzucania się w oczy) lub skrajnie wysokie (u dzieci maltretowanych = dominacja układu współczulnego – wzmożona czujność, by uniknąć niebezpieczeństwa).

Trauma zostaje wpojona głęboko w ścieżki neuronowe i układ nerwowy dziecka, a potem dorosłego. Osoba dorosła doświadcza na nowo traumatycznych symptomów w formie bolesnych wrażeń i emocji, zniekształceń percepcji oraz zmiennych stanów współczulnego hiperpobudzenia i przywspółczulnego hipopobudzenia. Oznacza to, że osoby z doświadczeniem traumy mają wrażenie, że żyją na wywołującej ciągłej napięcie huśtawce, pomiędzy niebezpiecznymi stanami współczulnymi, takimi jak strach, panika czy złość, a przywspółczulnymi, takimi jak odrętwienie, dysocjacja czy załamanie. Gdy bieżące otoczenie przypomina mózgowi o traumatycznych wydarzeniach z dzieciństwa, aktywują się stare, nadreaktywne ścieżki neuronowe. Dzieje się to nawet, jeśli podobieństwo do dawnych wydarzeń jest subtelne lub fragmentaryczne. Trauma z przeszłości nie jest tak naprawdę przeszła – wciąż żyje i jest obecna w teraźniejszości, póki nie obejmie się jej świadomością i nie podda się procesowi leczenia. Prowadzone w ciągu ostatnich dziesięciu lat badania nad obrazowaniem mózgu, biologią molekularną, neurobiologią i epigenetyką pokazują, że długofalowa psychoterapia może prowadzić do zmian w plastyczności synaps, metabolizmie neuroprzekaźników, a nawet ekspresji genów.   

W doświadczeniu traumy relacyjnej, proces formułowania autentycznego JESTEM staje się głęboko zakłócony –  zamiast niego tworzy się tzn. fałszywe self. Jest to forma adaptacji do niebezpiecznego systemu rodzinnego, tak by odpowiadać wypowiedzianym i niewypowiedzianym wymaganiom opiekuna, podtrzymać z nim niestabilną i kruchą więź, jest to także próba uniknięcia dalszego nadużywania lub odrzucenia.

Jakie role musiałam pełnić w dzieciństwie, by przetrwać?

Jakie moje cechy i zachowania były nie do przyjęcia, więc musiałem zepchnąć je w cień?

Te strategie stają się później stałym repertuarem naszych zachowań w dorosłości, mogąc przybierać różnorodne formy np. sparentyfikowany opiekun-ratownik, nadmiernie spolegliwa ofiara, silnie kontrolujący bohater itd. Owocuje to gratyfikowaniem pewnych swoich cech, kosztem innych, zamknięciem się na pełne spektrum swojej osobowości, emocjonalności, siebie jako całości.

Budowanie autentycznego poczucia siebie to droga, która jest często długa i mozolna. Stare sposoby życia, mechanizmy obronne i zranione wzorce są trwałe i wytrzymałe. Ciężko jest otworzyć się na relację i zaufać, kiedy to właśnie bliska relacja była źródłem bólu, cierpienia i zranień… Jednak ci, którzy są w stanie wytrwać, mają odwagę i wytrzymałość, by trzymać się kursu, tworzą autentyczne i ewoluujące poczucie siebie, nawet jeśli wcześniej czuli się złamani, bezwartościowi i pozbawieni nadziei. Jeśli doświadczyliśmy zranień we wczesnych, traumatycznych relacjach, możemy dokonać transformacji, uleczyć się i stworzyć nowe poczucie siebie poprzez dobre, emocjonalnie responsywne związki w toku życia.

Nie da się wytworzyć prawdziwego poczucia siebie samotnie.

Bibliografia:

Dodatek autorstwa Nicole Ann Ditz (w:) „Odkrywanie wewnętrznej matki” Bethany Webster
„Psychoterapia sensomotoryczna. Interwencje w terapii traumy i zaburzeń przywiązania” Pat Odgen, Janina Fisher
„Teoria poliwagalna w praktyce” Deb Dana

To też Cię może zainteresować